poniedziałek, 27 października 2014

Szarość

Gałęzie drzew lekko kołysane wiatrem, co raz szumiały podsuszonymi od słońca liśćmi pozwalając opaść tym, które w pełni poczuły wrześniową aurę jesieni. Ten sam wiatr, który wyskubywał co słabsze liście ocierał się o jego skórę, buszując lekko między jego kilkudniowym zarostem, orzeźwiając ją lekka mgiełką wilgoci znad stawu.
Szary siedział na powalonym pniu drzewa i wpatrywał się w lekko falującą tafle wody, w dryfujące na jej lustrze liście lilii na dwa łabędzie czerpiące radość z jednego z ostatnich ciepłych dni lata.
Wbił zrezygnowany wzrok w szczyty drzew oświetlane słońcem rzucającym ostatnie promienie przed zachodem.
Nie wiedział, po co tu właściwie przyjechał. Coś w głębi ducha gryzło go i nie pozwalało zachować wewnętrznego spokoju.
Ukrywał przed sobą strzygę siedzącą mu na duchu.
Spojrzał na stojącą w grząskim piasku Jawę, jeszcze przed chwila ustawiał ją na stopce i głupim ruchem położył na bok z trudem podnosząc z powrotem na koła. Błyszczała chromami, lakier odbijał się bielą słońca, czasem aż rażąc połyskiem.
Spojrzał na kask, który o dziwo nie ucierpiał przy upadku.
Starł z niego kurz.
Już wiedział, czemu uciekł w to miejsce...
Znów czuł się samotny, opuszczony przez wszystkich, choć nie był sam.
Czy zastanawiałeś się kiedyś jak wygląda Twoje życie? Jak postrzegają Cię inni, gdy obedrą z Ciebie otoczkę motocyklizmu?
Mógłbyś powiedzieć, że przecież jesteś taki jak inni.
Masz rodziców, brata, masz ukochaną dziewczynę, przecież masz przyjaciół.
Ale trwoga samotności, obcości ciągle mąci Ci zmysły...
Ile w Tobie jest Ciebie?
Ile Ciebie znają inni?
Kim jesteś dla najbliższych?
Na pewno synem, wykształconym dobrym dzieckiem, powodem do radości. Dla rodziców jesteś wszystkim.
Jesteś też pewnie bratem, na którym zawsze można polegać, który jak trzeba poda pomocną dłoń, który może czasem powie coś ostrego, może czasem podziała na nerwy, ale jest.
Na pewno jesteś kolegą, może nawet przyjacielem, z którym można wyskoczyć w dłuższą trasę, pogadać, który wesprze, gdy trzeba, który nie odwróci się, gdy będą Cię potrzebowali.
Może jesteś czyjaś miłością?
Może. Może ktoś naprawdę Cię kocha i spędza z tobą najpiękniejsze chwile swojego życia. A może tylko Ci się tak wydaje?
Czy nie boisz się, że jesteś rozmarzonym zakochanym frajerem?
Czujesz się samotnie i obco a czy potrafisz zrozumieć innych?
Zawsze byłeś autsajderem, stojącym gdzieś obok ludzi, zawsze przy nich, ale może nie dla nich.
W sumie, kto tak naprawdę Cię znał?
Kto wie, co dławi Ci duszę i czasem sprawia ból, kto wie o skrywanych pasjach, o tym gdzie uciekasz, gdy masz doła?
Zapach benzyny lekko ukuł go w nozdrza, wiatr śmignął pod zbiornikiem jawy świsnął miedzy gaźnikiem a korytkiem pod nim niosąc po lesie zapach 95 i malinowego półsyntetyku.
Może naprawdę wszystkim jesteś obcy?
Każdemu niby znany, ale tylko pobieżnie?
Westchnął...
Spojrzał w słońce, w jego promieniach kłębiło się setki małych muszek, komarów i innych latających stworzeń. Gdzieś w wodzie plusnęła ryba, zaćwierkał ptak a na cykanie świerszcza odezwały się chóry ukrytych w szuwarach żab.
Kim Ty naprawdę Szary jesteś?
Pod pancerzem skórzanej kurtki, pod kopułą kasku. Kim jesteś?
Chyba sam nie wiesz...
Czy ludzie patrzą na Ciebie tylko przez pryzmat bycia motocyklistą?
Chyba tak, czasem tak.
Może tak im łatwiej?
Może Tobie tak łatwiej, może wolisz jak widza w Tobie twardego faceta żonglującego adrenaliną wyzwalaną, w każdym pokonanym kilometrze?
Może wolisz jak patrzą na Ciebie stereotypem i przypisują cechy, których nigdy nie masz i mieć nie będziesz?
Chyba chcesz by postrzegano Cie inaczej.
Dlaczego skrywasz swoje uczucia, dlaczego próbujesz wyzbyć się swojej wrażliwości, drzemiących w Tobie uczuć?
Stereotypowi motocykliści są twardzi, to ludzie silni, bezwzględni, tak samo stalowi jak motocykl, którego dosiadają. To ktoś, komu w żyłach płynie benzyna a nie tandetna ludzka krew z całą paletą ludzkich uczuć i bólów życia.
Tak Szary, czasem próbujesz się ukryć za właśnie takim twardym bezwzględnym wizerunkiem typa nieznającego prymitywnych uczuć; litości, miłości, braterstwa.
Powinieneś śmigać swoim motocyklem samotnie wzbijając tuman kurzu spod kół, nie liczyć się z innymi. Powinieneś zapomnieć o rodzinie, dziewczynie, świecie, który co raz serwuje ci dawkę podłych doznań i nerwów.
Powinieneś?
Może powinieneś, co wieczór spać w innym łóżku oglądając wypięte pośladki dopiero, co poznanej dziewczyny.
Ale ty nie potrafisz.
Nie potrafisz wyzbyć się uczuć, zapomnieć co znaczy kochać, szanować, co znaczy przyjaźń uczciwość. Nie, nie jesteś stalowym bajkerem żyjącym we własnym asfaltowym świecie napędzanym siłą koni aluminiowego silnika.
Czasem wolisz ze nikt nie zna prawdziwego Ciebie.
Ale częściej czujesz jak klującym świdrującym wnętrzności bólem samotności to rozrywa Ci dusze na strzępy...
W sumie...
Po co poznawać prawdziwego Ciebie skoro określa Cie twój motocykl, barwy klubowe czy nawet metka samej kurtki?
Po co poznawać człowieka i jego wnętrze, po co zagłębiać się w twojej psychice, może nawet problemach, w twoich marzeniach?
Przecież łatwiej nie wiedzieć o Tobie nic poza tym, co potrzeba. Znać na tyle by na tym skorzystać a nie ucierpieć.
Tak, może ty nie jesteś autsajderem z własnej woli, może świat Cie wyautował?
Nie, nie chodzi tu o egoizm o to by wszystko kręciło się wokół Ciebie.
Nie...
Czasem po prostu chciałbyś się podzielić z kimś sobą, swoimi przeżyciami, swoim ja.
...
Łabędzie zatrzymały się na środku stawu, tafla wody przestała wibrować wiatrem.
Drzewa ucichły...
Wszystko zrobiło się szare...
Tak jak i on...
Zwykły facet... Szary pośród tłumu osobowości odbitych na powielaczu bycia kimś...
Szary dla innych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz