środa, 29 października 2014

Podróżnik

Wedle mapy camping powinien być za kilka km.
Atrament nocy spowijał leśny krajobraz, blady księżyc od niechcenia wznosił się ponad czubkami sosen i jak morska latarnia wskazywał podróżnikom bezpieczna przystań.
700 km podróży dawało mu się we znaki, czul ból nadgarstków i okropne mrowienie w barkach.
Szara nic asfaltu wydawała mu się monotonna i senna.
Starał się utrzymać pełnię koncentracji, ale co jakiś czas zdarzało mu się na kilka sekund zamknąć oczy...
Gdzie ten camping?..
Powinien już być...
Minął tory kolejowe, kilkaset metrów dalej zobaczył upragniony znak..
Delikatnie wyhamował Brevę, zrzucił na luz resztkami sił szukając zjazdu.
Co jest?
Nad wjazdem na camping widniał ogromny oświetlony halogenem baner Witajcie na zlocie Harley Davidson, ozdobiony jakimś narcystycznym mottem.
Wiedział, co to znaczy..
Musze spróbować, chwila drzemki na kierownica może mnie zbyt wiele kosztować..
Podjechał pod bramę wjazdowa...
Jednym ruchem palca wskazującego uchylił szybkę.
Do motocykla podszedł grubawy gość w błyszczącej od blach skórze..
- kolego to zlot zamknięty parking tylko dla maszyn harley davidson.
Gburowaty ton tego zdania wyjaśniał wszystko.
- kawałek ziemi pod namiot gdzieś na uboczu się nie znajdzie?
- powiedziałem to zamknięta impreza dla prawdziwych motocyklistów
Obrócił się okazale prezentując wyhaftowane na plecach logo HD...
Nie warto dyskutować..
Odjechał kawałek droga, po czym skręcił w polny zjazd.
Zgasił silnik.
Niech włoska v-ka lekko ostygnie.
W świetle przedniego światła próbował odnaleźć kolejny camping na mapie.
100 km..
Nie dam rady.
Co tu robić?
Podniósł się..
Spojrzał w hebanowe niebo.
Niech księżyc coś mi wskaże...
Bezchmurne niebo oprawione w komplet gwiazd, delikatny szum wiatru i traw, akompaniament polnych świerszczy jak narkotyk obezwładniał kończyny.
Nie dam rady jechać..
Rozejrzał się wokoło...
Na wzgórzu dostrzegł małe żarzące się światło jakby z ogniska.
Ktoś tam jest...
Włoszka sapnęła kompletem koni mechanicznych...
Na polanie w świetle ogniska pasł się Triumph Boneville.
Odziany w czarna skore jeździec na patyku smażył kawałek kiełbasy.
Chciał coś powiedzieć.
Motocyklista ruchem reki zaprosił go do siebie.
Rozbił namiot, wyciągnął butelkę wina otrzymanego gdzieś od miłych ludzi.
Usiadł na kamieniu.
Poczęstował nieznajomego trunkiem.
-dziękuję za miejscówkę na nocleg
- nie dziękuj, zapewne chciałeś przenocować na campingu?
Mężczyzna uśmiechnął się a mocniejszy płomień oświetlił jego twarz.
Miał koło 50, siwa broda i zmęczony życiem wyraz twarzy dodawał mu powagi, ale i jakiejś nuty smutku.
Pociągnął łyk wina.
- tak chciałem, ale maja zlot HD
- heh harleye... Koczuje tu prawie tydzień a oni już trzeci dzień tam balują....
Westchnął...
- Harley to nie motocykl, to szarlatan, który omami cię swoimi chromami i cala ta kiczowata otoczka legendy, da niby przyjaciół, poczucie jakiejś wyjątkowości, wyższości a tak naprawdę nie da ci nic a nawet...
Zamilkł
Wbił wzrok w ognisko, końcem patyka upychając zwęglone drzewo bliżej ognia
Nie wiedział, co zrobić...
Podał siwobrodemu butelkę...
Długowieczna chwila ciszy konsternacji.
Świerszcze cykały
W krzakach szeleścił jeż
po chwili zapytał:
-a nawet?
- nieważne..Widzę po motocyklu ze jesteś w trasie wracasz do domu czy dopiero podbijasz szlak?
- jadę na wschód, na granice z Ukraina podbijać stepy, a Pan już do domu?
- ciągle do domu..... Do domu...
Na jego twarzy zarysował się dziwny grymas tęsknoty i bólu
Mróz nostalgii przeszył powietrze
- wiesz młody kładźmy się spać, a jutro zapraszam cię na śniadanie do niezłej knajpy 30 km stad...
- Knajpy, hmm przynajmniej kiedyś tam była knajpa...
- dziękuję skorzystam, ale ja stawiam, do jutra
Pohukiwanie sowy i cykanie świerszczy po wielu godzinach basowego dudnienia silnika motocykla było jak symfonia najczystszych dźwięków, tak harmonijna ze pozwalała człowiekowi uciec z tego świata w świat snu i marzeń
Rześka noc...
Błękitne niebo...
Natura...
Stalowe maszyny...
Człowiek...
Piękno stworzone boskimi i ludzkimi rękoma...

Rankiem szybko spakowali maszyny i ruszyli na śniadanie.

Włoszka w towarzystwie angielskiego gentlemana strącała rosę z asfaltu, rozrywała cisze roztoczańskiego krajobrazu płosząc dzika zwierzynę, ciekawą poznania tej nietypowej pary.
Rankiem miasteczka są wymarłe.
Spokojne.
Błogie.
Ale nie to.
Tutaj spokój mieszkańców burzył bulgot amerykańskich v-ek.
To nigdy nie wróży przyjemności.
Obaj o tym wiedzieli.
Obaj czuli te pychę i próżność.
Weszli do karczmy.
Tamci już tam byli.
Ich próżne ego rozlewało się jak szambo po całej knajpie psując atmosferę.
Młoda śliczna dziewczyna przyjęła od nich zamówienie.
Mimo ze dzieliło ich 30 lat obaj zawiesili na niej wzrok.
Była niebywale piękna.
Miała coś z cygańskiej urody.
Coś subtelnego, coś jak muśniecie płatkiem róży...
Coś tylko zarysowanego...
Coś intrygującego..
A jej oczy...
Jej oczy miały odcień czystego nieba,
Były duże, bezdennie głębokie...
Kruche..
W połączeniu z czernią jej włosów czyniły z niej muzę, młodą Afrodytę, którą jednym spojrzeniem mogłaby mieć wszystko.
Uśmiechnęła się i podała na początek kawę.
Zdążyli wziąć po łyku zanim grupa hogowców zburzyła ich spokój..
Czarnowłosa niewinność podeszła pod harleyowca chcąc wziąć zamówienie..
-ale ładna jesteś, chcesz to cię przewiozę moim motocyklem, hehehhe
Stado pajaców w kowbojskich kapeluszach zaryczało basowym śmiechem.
Jego ręka z impetem uderzyła o jej pośladek...
Obaj podnieśli wzrok i z uczuciem gotujących się nerwów wbili go w ubranego w lśniąca nową skórę i pakiet firmowych dodatków prostaka..
Odstawili filiżanki..
Oczy dziewczyny zaszły niewyobrażalną fala łez.
Mógłby przysiąc że w tych oczach każda kropla była falą powodzi zwiastującą kolejne uderzenie żywiołu...
Żywiołu tak pięknego i tak potężnego
Żywiołu który uderzył niespodziewanie....
Z całym impetem trzasnęła go w twarz...
Złapał ja za nadgarstek,
Czuli jej ból...
Czuli jak zacisnęła zęby...
Ich zgrzyt...
Obaj poderwali się w ułamek sekundy...
Szarpnęła się...
Wyrwała...
Upadla na posadzkę...
Stał nad nią coś wykrzykując..
Nie zauważył jak jego siwobrody kompan doskoczył do harleyowca i trzasnął go w twarz strącając kowbojski kapelusz.
Stali nad nim obaj.
- Co ty kurwa robisz, co? Wiesz, kim ja jestem, jestem prokuratorem, zobaczysz jak cię dziadu urządzę... wielki mi motocyklista na japońskim szmelcu... Zobaczysz nie wiesz, kim zadzierasz... Zaraz ci pokażemy...
Koledzy harleyowcy dziwnie się rozpierzchli, tylko dwóch stanęło za swoim kompanem
Patrzyli się na siebie..
Mierzyli wzrokiem...
Oczy brodatego jeźdźca zapłonęły niebieskim ogniem.
Parzyły...
Roztapiały coś w duszy...
Dopiero teraz zobaczył jak jasne były..
Jak jasne i jak przykre?
Jak wiele bólu w nich było...
- a wiesz, kim ja jestem? Nikim, a wiesz, dlaczego? Dlatego ze kiedyś byłem taki jak ty. Miałem harleya i myślałem że świat jest mój, że parę gówno wartych naszywek uprawnia mnie do wszystkiego. Że jestem prawdziwym motocyklista, że wśród ludzi budzę zachwyt, jakieś zainteresowanie, że jestem jak półbóg z metką harley davidson. Myślałem że mam przyjaciół, prestiż ze zdobyłem wszystko. Imprezy, łatwe kobiety, pieniądze nie dały mi szczęścia. Nie zdobyłem nic a wszystko straciłem. Straciłem przyjaciół, straciłem pasję, straciłem rodzinę, ukochaną żonę, dla której nie miałem czasu, bo był klub i zloty, moją wspaniałą córkę, z która za chwile spotkania dziś oddałbym wszystko co mam, straciłem cały świat, straciłem człowieczeństwo. Straciłem to przez kupę marnego żelastwa ociekającą kiczem, która jak padlina przyciąga robactwo i muchy. Straciłem całe życie, nie mam dokąd iść, nie mam niczego. 17 Lat podróżowałem po Europie imając się różnych zajęć by zrozumieć jak głupi byłem, by zrozumieć, co naprawdę kochałem i za co zapłaciłem skarbem miłości. By zrozumieć jak ten widlasty szatan zniszczył moje życie. Jestem nikim, nikim pozostanę, straciłem wszystko więc niczego mi nie odbierzesz, ale jej szacunek się należy... Ona nie jest przedmiotem...
- Ona...

Spojrzał raz jeszcze na śliczną dziewczynę.

Lazur jej oczu przebijał się przez opadające na czoło czarne włosy...

Lazur jego oczu uderzał spod siwych brwi..


Wtedy zrozumiałem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz