wtorek, 28 października 2014

Flamenco

17 litrów w zbiorniku, pełny bak, jeszcze tylko rytualne dolewanie oleju, zatelepanie maszyną i ruszam,
- Ładny motocykl... Pewnie bardzo szybki?
Szary na dźwięk kobiecego głosu poderwał się z krawężnika, który na kilka chwil miał się stać ołtarzem mitycznego obrzędu odmierzania...
- Niezbyt szybki, ale dzięki.
Wyglądałaby nieźle, niewysoka szczupła blondynka, miła twarz, szkoda że cały efekt psuła maska makijażu, kłującego w oczy swą wyrazistością...Szary znał ten typ kobiet, wiedział, ku czemu zmierza...

- Ale jest taki zadbany... Pewnie kochasz go jak własną kobietę?
Się zaczęło, mało nie parsknął śmiechem, ledwo co udało mu się to obrócić w szyderczy uśmieszek…Nie odezwał się...
- Słuchaj, sorki że tak pytam, ale mógłbyś mnie przewieźć?
- Sorry, nie mam drugiego kasku. Nie da rady...
Nie dawała za wygraną, cały czas próbowała o coś zagadnąć, skusić na niepewna przygodę, sprawić by uległ jej urokowi. Szary zbywał ją szybkimi i niezbyt wyszukanymi ripostami. Czuł, jak jej plan (zalotne pozy ciała, uśmieszki i słówka) pali na panewce. Jeszcze chwilę kręciła się wokół sześćset czterdziestki, trącając palcami jej kufry, po czym rzuciła głupawe pa i odeszła....
...
...
...
Skąd one się biorą na tych stacjach?
...
...
...
...
Czysta droga, słońce lekko oślepia promieniami, którym udało się przebić spomiędzy koron drzew... Na 15.00, muszę być na miejscu, czy wszystko wziąłem? Tak, chyba wszystko zabrałem, mam nadzieję, że plan wypali....
...
...
...
...
-Pewnie kochasz go, jak własną kobietę....
Gówno prawda, zawsze śmieszyło go obdarzanie miłością motocykla. Jak można kochać motocykl? To przecież przedmiot, sprzęt, aluminiowo-stalowy układ elementów, pokryty głęboko kuszącą czerwienią. Zaprojektowany perfekcyjnie, tak by zapewniał niezapomniane doznania. Ale to nadal tylko maszyna niezdolna do okazywania uczuć. Chłodna, martwa, milcząca. To nie jest zaklęta w motocykl cudowna księżniczka, którą ruchem manetki zbudzisz do życia. Niebieski dym nie jest magiczny, nie wyłoni się z niego kusząc swymi krągłymi kształtami, ledwo skrywanymi pod karminem lakieru, bujnym szalem włosów, przeplatanych kolorami przewodów elektrycznych i linek, nie odbierze ci tchu.. To zawsze będzie maszyna.... Tak, może i czasem masz wrażenie, że motocykl się o ciebie troszczy, darzy jakimś uczuciem, gdzieś nie odpali dla twojego dobra, zakrztusi się przed ryzykownym wyprzedzaniem, z którego siłą rzeczy zrezygnujesz, ale czy to uczucie czy tylko splot dziwnych zdarzeń. Nie ukrywa, jest do niej przywiązany, nie... Nie zamieniłby jej na inną, zawsze o nią dbał i dopieścił w każdym szczególe, ale żeby nazywać to miłością, lekka przesada. Jakieś uczucie miedzy nim a jawą na pewno jest. W końcu na niej stawiał pierwsze motocyklowe kroki, na niej objeździł pół kraju, z nią wiąże wiele wspomnień, łączy ich jakaś mechaniczno-emocjonalna więź....
Rozumieją się, w trasie są jednym... Sam określiłby to jako szacunek i troskę, ty mnie dowieziesz na skraj marzeń, dasz przeżyć przygodę, ja zapewnię ci wszystko, czego potrzebujesz do swego dwutaktowego życia..... Ale żeby nazywać to miłością... W ogóle, co to jest miłość????
...
...
...
...
Na tej krzyżówce w lewo, potem w prawo i powinienem być na miejscu ...
...
...
...
...
Zdążył na czas, właśnie wychodziła z koleżankami z pracy, zaskoczyła ją jego obecność.... Była piękna, bardzo piękna. Szczerze mówiąc, zawsze go dziwiło, co ona widzi w nim, w jego wiecznie zarośniętej trzydniówką gębie, w jego odludnym trybie życia, egzystencji w szarej codzienności... Przecież mogła mieć więcej...
Nigdy nie zrozumie kobiet...
...
...
...
- Szary, kochanie, co ty tu robisz, miałeś jechać na weekend pod namiot?
- Właśnie jadę - wyciągnął kask, rękawice i damską ramoneskę skrywaną w centralnym kufrze...
- Szary, ale....
- Ale?????? Wskakuj, nie bój się, wszystko spakowałem....
...
...
Wiedział, że bała się jeździć, motocykl zawsze ja przerażał. Nigdy mu o tym nie mówiła, ale czuł jej strach, gdy on wsiadał na 640 i ruszał gdzieś w nieznane... Nigdy też nie zabraniała mu jazdy, rozumiała jego pasje.... Szaleństwo jego duszy... Wiedziała, że ten motocykl jest częścią Szarego oraz to, co daje mu wolność jazdy, to coś, czego nie znała i nie była w stanie określić...
Objęła go w pasie, przylgnęła do jego pleców. Pierwszy raz jechali razem, ale też pierwszy raz Szary inaczej odczuwał przyjemność jazdy. Coś w metaliczną relację miedzy nim a maszyną wciskało nutę opamiętania, coś hamowało skłonność do ucieczek w otwartą maksymalnie przepustnicę. To dziwne, kojące uczucie, krępowało jego swobodę, dziką wolność, ale też wyzwalało w nim ogromną radość, pewność siebie, coś, co wypełniało braki w swobodzie..... Dziwne uczucie.....
...
...
...
...
...
A asfalt swawolnie wił się przed nimi....
...
...
...
...
...
...
...
...
...
Skończył rozbijać namiot, wziął się za rozpakowywanie kufrów. Milena leżąc cała w trawie, wsłuchiwała się w szum strumienia, świergot nieznanych z nazwy ptaków, nieograniczony spokój lasu. Zimna bryza zapachu świerków, ściółki, leszczyn niewinnie dotykała jej nozdrzy, ulatniając z niej ból codzienności...
- Skąd wiedziałeś o tym miejscu? Jest piękne...
- Nie wiedziałem, jestem tu pierwszy raz.
Wstała,....
- To tak wyglądają twoje motocyklowe wyprawy, nie wiadomo dokąd, nie wiadomo po co?
- Dokąd jadę, nie wiedziałem, -zbliżył się- ale po co jechałem wiem...
Objął ją w pasie i pocałował... Uwielbiał jej drobne, lekko twarde usta...
Spojrzał na jej delikatną twarz... Byli ze sobą tak długo, a on nadal nie potrafił patrzeć w jej oczy. Bezkreśnie głębokie, ciemne. Zawsze się w nich gubił, tonął, czuł, ze w tych oczach jest kimś lepszym. Jej czarne włosy splecione w warkocz spadały na plecy.... Była piękna... Niepowtarzalna.... Po prostu słodka... Jej subtelny uśmiech roztaczał wokół niej magiczną aurę, urok, któremu nie był w stanie się oprzeć. Czuł w swych dłoniach jej ciało, idealnie smukłe, kuszące, niebywale delikatne... Hormonalno-uczuciowa mieszanka paraliżowała jego ciało, świat wirował, gdzieś za mgłą ginęło wszystko, wokół była tylko ona, śliczna, anielska, po prostu bajeczna...
Pocałowała go lekko, kusząco ściągając do namiotu...
...
...
...
...
...
...
Zatracali się w miłosnym szale, ich ręce jak węże błądziły po ciałach, usta pieściły się rozkoszą, dusze ulatywały gdzieś w inny wymiar...Nie krępowało ich nic, byli jak otaczająca ich natura, dzika, ale harmonijna, spokojna, ale niebezpieczna, pociągająca i skryta...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
Im mocniej stygły cylindry jawy, tym oni byli coraz gorętsi..
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
Na zbiorniku sześć-cztery-zero przysiadł nocny motyl, oświetlany lekką smużką księżycowego blasku, poruszał skrzydłami...
...
...
...
Szary wyszedł z namiotu zaczerpnąć świeżego powietrza, noc była chłodna, cicha i rześka.....
Wyszła za nim, objęła go, mocno wtulając się w jego ramię....
A on?... On, coś szeptał jej do ucha......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz