wtorek, 28 października 2014

Brudna satysfakcja

Ciemna zasłona zmroku powoli przykrywała zimowy krajobraz leśnej uliczki, pokrytej grubą warstwą śniegu i lodu. Pośród szeregu domów, ściśniętych siarczystym mrozem w piwnicznym garażu jednego z nich paliło się żółte cieple światło...

Dym papierosów spowijał cale pomieszczenie zagęszczając atmosferę. Stary kaflowy piec, brudnoszare ściany ozdobione kilkoma plamami smaru, farby, stara komunistyczna glazura i czerwona maszyna Szarego. Kilka flaszek, paczki fajek, talerz kanapek, karty do gry i inne przedmioty zastawiały drewniany stół na co dzień będący stołem operacyjnym dla aluminiowo - żeliwnych serc motocykli. Świetlówki postukiwały co jaki czas, z trudem przebijając swe promienie światła przez papierosowy dym.  Pięciu mężczyzn zasiadało w fotelach pochłaniając się w grze w pokera i rozmowach. W przerwach miedzy wódką a kartami, Marcel wybrzękiwał na gitarze stare dobre bluesowe kawałki.
Świeżak zawiesił się na chwile wbijając wzrok w stojący w samym rogu garażu mały motorower.
-co się tak patrzysz na tego komara Świeży??
- hmm tak mnie zastanawia Szary, po co go trzymasz skoro nim nie jeździsz?
Szary zaciągnął się mocniej palonym marlboro, puścił kolko.
- widzisz dla mnie to nie motorower. To pewna ikona mojego motocyklowego życia. Ten mały pierdopęd wpuścił mi w krew cholernego wirusa....posłuchaj to jest mniej więcej tak:

"Motocykl mój wybór, moja miłość moje życie..."

Od tego się zaczyna... kiedyś zobaczyłeś motocykl, może miałeś okazje się nim przejechać i w ten sposób złapałeś tego bakcyla.. wirusa motocyklizmu.

Mijały lata przesiadałeś się z komara, motorynki, Simsonów, rożnego rodzaju Mz, Jaw i gdzieś właśnie na szczeblu jaw mz-tek kształtuje się twoja krew, jej chemiczny skład... albo miesza się z nią olej albo rodzi się kilka oktanów więcej.... w tym momencie albo robisz krok w stronę hi-techu made in japan i pochodne albo robisz krok wybierając trudniejsze drogi własnego motocyklizmu; drogi nerwów, wiecznie brudnych rak, nieprzespanych nocy, zbierania grosz do grosza i satysfakcji na samym końcu tych ścieżek... wybierasz demoludzkie youngtimery, zabytki albo tworzysz własny motocykl, ten jedyny, twój, szyty tylko pod ciebie...

-Rumcajs weź podrzuć do pieca, Gromie ty rozdawaj karty, a Marcel niech poleje wreszcie bo mi w gardle zaschło...
Butla alkoholu na chwile pochyliła się nad każdym z kieliszków, uzupełniając w nich brak cieczy o ognistych promilach

"Nie sztuka jest jechać sztuką jest jeździć"

I tak jest z nami jawerami, jawaczami, mzciarzami ogólnie demoludziarzami i każdym zabytkowcem... cale lata spędzamy w garażu, ślęczymy z śrubokrętami, kluczami, brudni w smarze, często tak wykończeni robieniem silnika, że zasypiamy podpierając się młotkiem, ale musimy to dziś skończyć, musimy być twardzi i skończymy to dzisiaj... skończymy... tak to już jest: każda śruba, każda podkładka czy inny element motocykla jest okupiony naszym potem nerwami i często siarczysta wiązanką... znamy każdą część swego motocykla, Nie raz słyszeliśmy od rodziny znajomych: "weź wyrzuć to na złom, kup japonię, ty więcej siedzisz w garażu niż jeździsz..." ale w wewnętrznym uporze i chęci pokazania innym a Ch#@ się znacie i tak ja zrobię, ślęczymy dalej całymi dniami z garażu, reanimując często motocykl którego młodość przeminęła gdy Tobie pojawiały się pierwsze ząbki.. nie jedna kobieta nas opuści, nie jeden przyjaciel się odwróci, ale nie jednego przyjaciela się pozna, nie jeden poratuje w potrzebie i obali piwko po morderczej walce ze skrzynia biegów..., taki już los "dwusuwowego motocyklisty". i tu chciało by się rzec:


"Motocykle można kochać i rozumieć , kobiety tylko kochać"

Coś w tym jest, nadchodzi taki dzień w którym rozumiesz swój motocykl lepiej niż niejedna kobietę która przemknęła przez twoje życie.... czujesz każde uderzenie tłoka jak bicie serca, słyszysz każdy szmer silnika i wiesz, co ci mówi, co ci szepce i co mu dolega.... Przemierzasz pierwsze kilometry i często są to kilometry docierania charakteru twojego motocykla i ciebie... są jakieś zgrzyty, barki iskry miedzy wami, ale są i kilometry pozostawione za Tobą.. i z czasem coraz więcej tych beztroskich kilometrów pozostawionych za tobą... Tylko ty twoja maszyna i satysfakcja z tego czego dokonałeś.... ludzie poklepują cie o plecach "kawał dobrej roboty odwaliłeś" i to już jest coś, ci sami ludzie którzy kiedyś mówili weź to zostaw....... To ta satysfakcja, to ta duma której nie raz jeszcze doświadczysz gdy starszy pan będzie pokazywał wnuczkowi: "zobacz Tomuś ja też taką miałem, też jeździłem po Polsce", satysfakcja którą będziesz czuł na każdym zlocie na który się doturlasz... Może nie w zawrotnym tempie, może nie bezawaryjnie, może przyjdzie ci w krzakach ustawiać zapłon, wymieniać świece czy zrobić sobie małą poranna przebieżkę z modlitwą: "odpal, odpal no wreszcie..." Ale masz te cholerna satysfakcje której nie będzie miał Pan w lśniącej skórze na nowym HD electra glide, którego kupił, bo zostało mu parę groszy i nie było na co ich wydać...


- Gromiasty kurde coś tniesz w te karty, 3 raz pod rząd kosisz całą pulę, wyciągaj te asy
- Rumcajs kurde zluzuj, naucz się wreszcie zasad pokera to może wygrasz, a nie oskarżasz mnie o kanty...

Rumcajs wyraźnie zniesmaczony zagryzł kolejna porażkę kanapka, rozlał kolejkę ukraińskiej wódki z drobinami złota...
- panowie no to może po kolejnej mopedowej 50 co?
Sięgnęli po kieliszki i popitkę...
- dobra zouza, bueh, - Marcel skrzywił się po strzale vodki, strzepnął ostatnie krople gorzały na posadzkę
- dobra Szary kontynuuj..
Świeżak, lekko otumaniony wypitym alkoholem skupiał wszystkie pracujące szare komórki na tym co mówił szarym chwytał i mimo tętniącej w żyłach gorzały zapisywał w pamięci każde słowo
Szary znów zaciągnął się marlborasem...
- na czym to ja skończyłem aha ....



"Motocykl to nie wszystko liczy sie pasja"

Tak, może twój motocykl jest drobny, skromny, filigranowy, staromodny i zacofany technologicznie w porównaniu do hd, czy cbr innego chojraka, ale ty masz ten olej w żyłach którego oni nigdy mieć nie będą, ty masz tą satysfakcję, ty masz na dłoniach odciski i znamiona motocyklizmu... ty masz duszę motocyklisty, ty i twoja maszyna.. ty twoja maszyna, satysfakcja i duma.. wtedy dobrze wiesz że nie dla Ciebie chromowane felgi, nie dla ciebie pękate zbiorniki, cztery zawory na cylinder. Rozumiesz że Ty jesteś Motocyklista z krwi i kości, motocyklista ze stalową ramą, z sercem pompującym benzynę z domieszka oleju, z rękoma którym nie straszny klucz i smar... I wtedy przepełniony poczuciem własnej wyższości i dumy spuszczasz na innych chmurę niebieskiego dymu i jedziesz


"Nieważne dokąd ważne ze jeden ślad za Tobą"


...gdzieś na zewnątrz słychać dźwięk radzieckiego boksera...

Połówka bramy garażowej uchyliła się trzeszcząc mrozem. Chwile później zza kotary wraz z podmuchem chłodu wyłonił się szczelnie opakowany w skórę i kożuch motocyklista pokryty grubą warstwą śniegu i szronu...
Panowie obrócili się w fotelach…
Rumcajs spojrzał na zegarek,
- no szeryfie, spóźniłeś się jakieś 2 godziny, nie lepiej było wsiąść w samochód a nie bujać się w taki mróz zaprzęgiem?
Grom przysunął kolejny fotel pod piec, nalał porcję alkoholu...
- Siadaj brachu....
Szeryf wypił kieliszek, potarł ręce, a na jego brodatej twarzy pojawił się tryumfalny uśmiech...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz